Zacznę od końca. Idę po przedstawieniu na przystanek autobusowy pod hotel Europejski przy Krakowskim Przedmieściu. Na rogu Ossolińskich i Krakowskiego zamyka się na noc namiot Solidarnych 2010. Parę kroków od zwijanych transparentów wylewają się na chodnik konsumenci Przekąsek Zakąsek. Jest ciepło, choć zbliża się dziesiąta wieczór. Uwagę przyciąga grupa pod Pałacem Prezydenckim, która pod przewodnictwem starca o wyglądzie proroka odmawia litanię o to, by władali nami właściwi ludzie, Kyrie eleison, Chryste eleison... W rękach krzyże i różańce, wokół znicze, chwilę temu takie same stawiał Lucyfer na scenie przy Wierzbowej. Z tyłu, z ekranu w witrynie galerii Kordegarda, mówi do nas mężczyzna, tłumaczy, dlaczego wybrał taką a nie inną czcionkę, opracowując logo Solidarności. Na dole ekranu angielski przekład, toteż cudzoziemcy, którzy wybrali się na niewinny wieczorny spacer, zatrzymują się tam trochę dłużej. Po ulicy ruchem węż
Tytuł oryginalny
Mąt i dziejowa latarnia
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia nr 12