W Centrum Scenografii Polskiej w Katowicach przypomniano i wnętrze teatru, który był pułapką na ludzi, i portret trumienny. Wystawę fotografii Romana Martinisa z przedstawień Kantora można było odczytać jak archiwum, dokumentujące kolejne spektakle Kantora na przestrzeni ponad dwudziestu lat. Ale była też świadectwem osobistym, poruszającą fabułą o artyście i jego dziele - pisze Ryszard Jasnorzewski w miesięczniku Śląsk.
W wierszu Tymoteusza Karpowicza o tytule "Na fotografii" jest mowa o bohaterze lirycznym, o jakiejś osobistości lub osobności, która tak się skupia w ramce i dla jasności większego formatu już tylko na nas patrzy. Jak wiadomo, tej osobności, zatrzymanej na zawsze i bez odwołania, życie już nie przeinaczy, nie wyrwie z żadnej nicości. Zapewne każde zdjęcie jest pamiątka, która ma wyręczyć niedostatek pamięci o ludziach. Albo portretem trumiennym. Tadeusz Kantor wyznał: "Fotografia uśmierca ludzi (...). Zdjęcie ma coś ze śmierci, postaci są schwytane jak myszy w pułapce, nędzne, bez przyszłości i bez przeszłości". W Centrum Scenografii Polskiej w Katowicach przypomniano i wnętrze teatru, który był pułapką na ludzi, i portret trumienny. Wystawę fotografii Romana Martinisa z przedstawień Kantora można było odczytać jak archiwum, dokumentujące kolejne spektakle Kantora na przestrzeni ponad dwudziestu lat. Ale była też świadectwem osobistym,