"Wij. Ukraiński horror" w reż. Łukasza Kosa w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.
Coś wyraźnie poszło "nie tak", skoro przedpremierowe obietnice realizatorów nowego przedstawienia Teatru Zagłębia trudno było potem odnaleźć w jego ostatecznej wersji. Tym razem Łukasz Kos (inscenizator znakomitego "Bobiczka" na tej samej scenie) sięgnął po opowiadanie Mikołaja Gogola pt. "Wij". Nie tylko jako reżyser, ale i autor adaptacji, co okazało się trudnym wyzwaniem, bo to proza tyleż narracyjna, co bazująca na nastroju, niedomówieniu i wyobraźni czytelnika. Wszak tytułowy wij jest nieznaną, przez nikogo i nigdy niewidzianą, tajemniczą siłą, krzyżującą ludzkie losy i zamiary. Zawsze w złą stronę, ku popełnieniu grzechu, cokolwiek zresztą grzech miałby znaczyć. I tego właśnie - tajemnicy, w sosnowieckim spektaklu zabrakło. Tajemnicy, ale serio pojmowanej, podskórnej (!), biegnącej pod ścieżką fabularną. Tajemnicy drażniącej, bo wywołującej w odbiorcy trudny do nazwania niepokój. I, broń Boże, nie o tzw. efekty specjalne chodz