Szczeciński architekt, wynajmujący pracownię w teatrze, przyniósł Annie {#os#4013}Augustynowicz{/#} do oceny swe próby dramatyczne. Dyrektorka zawsze była podobnym inicja- tywom życzliwa; na afiszu Malarni - kameralnej sceny "Współczesnego"- pojawiło się więc nowe i dobrze zapowiadające się nazwisko. Debiutanckie "Porozmawiajmy o życiu i śmierci Krzysztofa Bizia to skromna i pozbawiona ozdóbek miniatura o współczesnej rodzinie: chutliwej żonce, mężu-krętaczu i cynicznym synku, którzy porozumiewają się przez telefon albo w przelocie warknięciem: "masz coś do mnie?". Scenografka Magdalena {#os#26969}Gajewska{/#} umieściła ich w czymś w rodzaju monstrualnej membrany - ich środowisku naturalnym; musiała się dopiero pojawić ciężka choroba i otrzeźwienie, żeby w finale spoglądali na dzwoniący telefon z rosnącym nagle przerażeniem. Udany spektakl Tomasza {#os#25577}Mana{/#}, reżysera i dramatopisarza; świetne, oszczędne i precy
Tytuł oryginalny
Masz coś do mnie?
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 43