- Antonio Cagnoni nie należy do znanych kompozytorów, dlatego jego operę trzeba potraktować jako wyzwanie, które stawiamy przed sobą i publicznością. Ludzie chętnie przychodzą na taką sztukę, wiedząc, że zobaczą coś wyjątkowego, co rzadko trafia na sceny operowe - mówi dyrygent Massimiliano Caldi w rozmowie poświęconej operze komicznej "Don Bucefalo", której premiera odbędzie się w Operze Bałtyckiej w Gdańsku 31 stycznia.
Łukasz Rudziński: Obecność "Don Bucefalo" w repertuarze Opery Bałtyckiej to pana zasługa. Jak do tego doszło? Massimiliano Caldi: Dokładnie rok temu zaproponowałem dyrektorowi muzycznemu José Marii Florncio wystawienie "Don Bucefalo". Opowiedziałem mu historię tej opery, przybliżyłem libretto. Mamy tu libretto w libretcie, muzyka w muzyce, opera w operze, czyli - jak mówimy we Włoszech - "metateatro". Nie minęło pięć minut i dyrektor powiedział "zrobimy to, masz moje słowo". Minął rok i możemy rozmawiać o spektaklu, który za chwilę będzie miał premierę. Moją misją w operze jest wykonywanie dzieła tak, jak zostało napisane. Często opery poddaje się jakimś przeróbkom, czego nie potrafię zrozumieć. Czasem może coś jest niewygodne, za krótkie, za długie, ale rzadko można stwierdzić, czy kompozytor zgodziłby się na taką zmianę czy nie. Trzeba pamiętać, że wystawia się gotowe, napisane wcześniej opery. Żyjący kompozytorzy zazwyc