- O naszym świecie tu i teraz nie opowiem przez miłość i śmierć, tylko przez to, że ktoś napisał coś na blogu, a inny kupił sobie makaron i bardzo to przeżył. To są standardowe wydarzenia współczesności - mówi DOROTA MASŁOWSKA, autorka dramatu "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku".
Sławomir Sierakowski: Myślę, że jednym z ciekawszych sposobów interpretacji Twojej sztuki jest spojrzenie na nią jako na dramat hierarchii społecznych. Już sam tytuł jest o tym - o wyższości i niższości. Zgadzasz się na podział bohaterów dramatu na trzy klasy, w którym klasę wyższą reprezentuje Kobieta, średnią - Parcha, a niższą pozostali bohaterowie, w tym Dżina? Dorota Masłowska: Ja bym podzieliła tak: Kobieta i Parcha należą do wyższej, bo mają wolność działania. Sieją zniszczenie w swoim życiu, podejmują inicjatywy autodegradacyjne, ale są w tym wolni, mają samostanowienie. Dżina należy do klasy niższej, bo ona w tej powszechnej marnacji właściwie nie ma co marnować. Marnuje cudze. Z drugiej strony tylko ona ma jakąś samoświadomość, tylko jej słowa mają jakąś moc. W "Rumunach" jest taki fabularny myk, że w tym świecie z obsesją hierarchii i pięcia się po jej szczeblach w górę, bohaterowie dobrowolnie zeskakują ze sw