"Klara" w reż. Piotra Kruszczyńskiego w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.
Oparta na bardzo miałkiej prozie Izy Kuny "Klara" okazała się najsłabszym ogniwem cyklu "Męskie-żeńskie". Książka składa się prawie wyłącznie z dialogów i monologów kilku postaci. Małgorzata Sikorska-Miszczuk gwoli urozmaicenia adaptacji rozmnożyła bohaterów, animując ściany, meble, przedmioty; nie tylko wkładając im w usta kwestie z książki, ale i dopisane stosownie do wymogów nowopowstałych ról. I na pozór jest ciekawiej. Zwłaszcza, że Mirek Kaczmarek zaprojektował bardzo gustowną i funkcjonalną oprawę plastyczną. Urozmaicone pilastrami ściany pokoju wytapetowane są czarno-białymi fotosami; jakby bardzo licznymi zmarnowanymi dniami z nieprostego też życia bohaterki. Rozsypane stop klatki? Wszakże Kuna marzyła dla "Klary" o hollywoodzkiej karierze Przy tym korespondujące z stylem wnętrza kostiumy Patrzy się więc na tę inscenizację z dużą przyjemnością. Bardzo dobrze opracowany jest też ruch sceniczny. Nic tu nie jest statyczne.