Gdy pisałem Marzycieli, celowo nie chodziłem do teatru Chciałem stworzyć mój własny teatr". To wyznanie Roberta Musila, zapewne szczere, mogło być wynikiem twórczego niepokoju, świadomego buntu przeciwko ówczesnemu dramatowi, a także odruchem zuchwałości. Upartej i jak się okazało daremnej. "Marzycieli" pisał bardzo długo.Nie był już młody. Miał czterdzieści dziewięć lat, kiedy wreszcie doczekał się wystawienia tego największego swojego dramatu, w którym, jak sądził, zamknął wysnuty i wymyślony swój teatr. Berlińska prapremiera "Marzycieli" zakończyła się klęską i skandalem. Publiczność przyjęła przedstawienie śmiechem i wrzaskami Ze sztuki nie zrozumiano nic. Teatr Musila zderzył się z wrogością współczesnych i chłodną obojętnością potomnych. Przez wiele lat teatry nie interesowały się zupełnie jego dramatami, jakby zapominając, że autor słynnego "Człowieka bez właściwości" i "Niepokojów wychow
Tytuł oryginalny
Marzyciele
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 15