EN

16.06.2022, 23:48 Wersja do druku

Marzyciele

fot. Małgorzata Piekutowa

1.

Wojna wybuchła na dwa miesiące przed prapremierą Imagine. Pomyślałam, że historia nieźle pomieszała Krystianowi Lupie szyki. Po paru tygodniach Michał Smolis podesłał mi link do kilkunastominutowej wypowiedzi reżysera o przedstawieniu. Słowo „patriarchat” padło już w piątej minucie nagrania. W minucie dziewiątej Kaczyński został porównany z Putinem. Na scenie Teatru Powszechnego zobaczyłam występ ludzi niezdolnych do wymyślenia własnej liturgii, potrafiących tylko bluźnierczo sparodiować cudzą.

2.

Nie wiem, kto jest autorem tego wykrętu/wyparcia/zaprzeczenia/przekazu dnia, miesiąca, roku. W każdym razie najpierw przeczytałam je na łamach „dwutygodnika.com”, w świetnie napisanym tekście Joanny Krakowskiej Cztery tygodnie. Tekst opowiada o ofiarach wojny i o braku komfortu autorki, której człowieczeństwo nakazuje pomagać ludziom niekoniecznie pasującym do jej światopoglądowego profilu. Joanna jest wybitną intelektualistką i w przeciwieństwie do większości młodocianych aktywistów/aktywistek, feministów/feministek, ekologów/ekolożek, neomarksisów/neomarksistek zdaje sobie sprawę, że Ukraińcy walczą o to, co dla bliskiej jej formacji nieakceptowalne: o ojczyznę, naród, prawo do własnej historii i tradycji. Trzeba więc tę wojnę oswoić, znaleźć uzasadnienie dla heroicznej nieraz filantropii, wskazać winnego, nie może nim być przecież wcielenie czystego zła, imperialny dynasta, którego miękki arsenał modnych bzdur i przekupstwa od dziesięcioleci przygotowywał grunt pod atak ciężkiej artylerii i wymykających się radarom rakiet. Strzał w tył głowy, gwałt, rabunek – temu wszystkiemu winna jest męska dominacja nad kobiecym, toksyczny testosteron, mężczyzna, ojciec. Nie: świat bez wartości i boga; nie: wspólnota (lub społeczeństwo) zastąpione przez zbiorowisko niewolników, tresowanych na długo przed epoką epifańskich śluz; nie: model rodziny pozbawionej ojca, kobiet udręczonych iście diabelską wersją emancypacji, resztką sił wlokących męskiego degenerata nasączonego wódą; nie: bezczelne kłamstwo, oblepiające oczy i uszy, zarażające serca i głowy.

3.

27 marca 2022, z orędzia na Dzień Teatru wygłoszonego przez kobiecy Dramatyczny Kolektyw: „wojna jest radykalną manifestacją patriarchatu”.

4.

Krystian Lupa powiedział: wojna cofa naszą ewolucję, nasze przeistoczenie, przywraca człowieka wojny, faceta wojny, mężczyznę wojny z chowu patriarchalnego, przekonanego, że jego największym honorem jest bycie rycerzem, walka, zabijanie. Historia świata znowu staje się historią wojny. Ale jasna epoka, New Age, jest możliwa, konieczna, właśnie teraz. Nic się nie zmieniło, zawsze mieliśmy rację. Patriarchalny porządek jest niezgodą na tolerowanie innego człowieka. Trzeba zaprowadzić Imagine, zaszczepić je w głowach, Krystian Lupa, człowiek częściowo już przeistoczony, to wie. Na Ukrainie, cóż, na Ukrainie człowiek nie ma wyboru, musi walczyć w imię swojego rozwoju, w imię przeistoczenia, w imię prawa do Imagine.

5.

Ach, jak pięknie żyliśmy! Świat był kolorowy i beztrosko upalony. Każda z każdym, każda z każdą, każdy z każdym. Wprawdzie połowa wymarła na AIDS, ale nic to. „Lucy in the Sky with Diamonds” for everyone and forever.

6.

Krystian Lupa powiedział: śmierć Lennona dokonała się na podobieństwo śmierci Chrystusa.

7.

W grudniowy poranek 1980 roku Ojciec jak zwykle rozpalał w piecu. Skulona pod kołdrą odwlekałam nieuniknione – galop przez wystudzone wnętrza do nieco tylko cieplejszej łazienki. Z radioodbiornika Diora płynęły poranne wiadomości, wśród nich ta, że w Nowym Jorku zastrzelono Johna Lennona. Nie przyszło mi do głowy, by wyprosić zwolnienie z lekcji, choć chciało się wyć (rozszlochane tłumy pod Dakota House zobaczyłam bodaj po raz pierwszy na wideoprojekcji w przedstawieniu Lupy). Dwie dekady później, kilka miesięcy po 11 września, flanując po Central Parku wyszłam na nowojorskie Pola Truskawkowe. Nie pstryknęłam fotki, nie poszłam pod Dakota House. Nie kupiłam też wspaniałej, ilustrowanej monografii The Beatles, cena na wyprzedaży w kolońskiej Mayersche: 5 euro. Kataklizmy przeprowadzek i likwidacji mieszkań przetrwała niezbyt gruba tekturowa teczka z wycinkami z peerelowskich czasopism. Wśród nich najcenniejsze, okupione wczesną pobudką wycinki z sobotnich wydań „Świata Młodych” z tekstami i gitarowymi chwytami beatlesowskich przebojów. Po mojej wyprowadzce z domu ofiarą porządków padły szpulowe taśmy czterościeżkowego magnetofonu ZRK Unitra na licencji Grundiga z pełną (uwzględniała bootlegi!) dyskografią The Beatles, którą w początku lat 80. z lubelskiej rozgłośni Polskiego Radia nadawał w niedziele, w Trójce, Jerzy Janiszewski; nic to, że w komentarzu do jednej z audycji uwerturę do Cyrulika sewilskiego Rossiniego pomylił z Lohengrinem Wagnera, co odkryłam po latach, zbyt późno, by uniknąć młodzieńczego, wtórnego blamażu. Dubletem jubileuszowej reedycji Białego albumu podzielił się ze mną Wojciech, warszawsko-rembertowski pisarz spacerowicz, nawiasem kompletnie nieświadom moich niegdysiejszych fascynacji. Innych płyt Beatlesów nie mam. W śmiertelnym sporze „Paul czy John” zawsze byłam stronniczką Johna.

8.

John Chrystus Lennon.

John Lennon – zawiedziony syn. John Lennon – zawodny ojciec. John Lennon – precz z własnością. John Lennon – apartament przy Central Parku. John Lennon – apologeta Mao. John Lennon – zabiegający o prawo do życia w USA. John Lennon – „all you need is love”. John Lennon – wiarołomny mąż. John Lennon – zbawiciel. John Lennon – wieczny performer.

9.

„Imagine all the people / Sharing all the world”.

No nie, bez przesady, nie z każdym, to tylko licentia poetica. Dzielić świat z Agnieszką Kołakowską? (Był tylko jeden polski filozof, Zygmunt Bauman). Kiedyś dzieliliśmy świat z Putinem, chwilowo nie ma dobrej prasy, ale w przyszłości – kto wie? Wołodymyr Zełenski jest teraz mile widziany, ale w przyszłości – kto wie?

Małgorzata Piekutowa

Źródło:

Materiał własny