EN

1.04.2009 Wersja do druku

Marzenie Henryka Sienkiewicza

Rozpoznawanie przestrzeni z widowni przypomina nieco sytuację, w jakiej znajduje się monologujący bohater "Ślubu": na otwartej scenie, pogrążonej w mroku, rysuje się przed nami wnętrze "niejasnego kościoła". W głębi majaczy ołtarz z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, po lewej, wysoko - ambona podparta krzywo okorowanymi palami, jak gdyby bez nich miała runąć; przystawiony do przeciwległej ściany drewniany konfesjonał/rozmównica; na ścianach ograni-czających proscenium - wota, pod ścianami rzucone niedbale, wydeptane wiązki słomy, jak w więziennej celi, albo też jak w stajni, gdzie przed chwilą jeszcze odpoczywały znużone rycerskie koniska. Teatralnie, bałaganiarsko, ale nie - jak u Gombrowicza - pusto. Kościelną nawę zapełniają białe żelazne łóżka, zalegane przez na razie bliżej nieokreślone nieruchome ciała, niedbale przywalone zbarłożoną, wygniecioną pościelą. Kiedy ciała wstaną, odsłonią swoją okaleczoną, żałosną śmies

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Marzenie Henryka Sienkiewicza

Źródło:

Materiał nadesłany

Didaskalia. Gazeta Teatralna nr 90

Autor:

Agnieszka Marszałek

Data:

01.04.2009

Realizacje repertuarowe