EN

17.12.2008 Wersja do druku

Marzenia w okowach

"To idzie młodość" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

- Towarzysz nie może być jazzmanem, bo do jazzu nie ma wytycznych - mówi działacz komunistyczny w spektaklu "To idzie młodość". To krótkie zdanie można potraktować jako symboliczny skrót, pewną metaforę totalnej indoktrynacji, chęci zagospodarowania całej przestrzeni wolności człowieka przez komunistyczny totalitaryzm. Jeśli partia komunistyczna nie podjęła w jakiejś dziedzinie życia konkretnych "wytycznych", to ta dziedzina nie istniała. Ten absurdalny tok rozumowania musiał ulec kompromitacji. Padł, i to w zupełnie niespodziewany dla komunistów sposób. Można powiedzieć, że towarzysze strzelili sobie "samobója", organizując w 1955 roku w Warszawie Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów. Uważa się, że właśnie ten festiwal przyczynił się do zakończenia okresu socrealizmu w sztuce i do zamknięcia epoki stalinizmu. Festiwal jest centralnym wątkiem przedstawienia, ale akcja spektaklu rozpoczyna się śmiercią Stalina w 1953 roku, a kończ

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Marzenia w okowach

Źródło:

Materiał nadesłany

Nasz Dziennik nr 294

Autor:

Temida Stankiewicz-Podhorecka

Data:

17.12.2008

Realizacje repertuarowe