"Mewa" w reżyserii Julii Wernio to opowieść o tęsknocie rozczarowaniu i cierpieniu, o ludziach rozdartych między nieprzyjazną rzeczywistością a marzeniami o lepszym życiu, o ludziach targanych namiętnościami mocno i żarliwie, którzy raz tkwią w rozpaczy, innym razem pozwalają się unieść szaleńczemu szczęściu. Opowieść ta do zniesienia, bo znakomicie przyprawiona niepowtarzalnym Czechowowskim humorem i dystansem.
Konstanty Stanisławski - który z upodobaniem grał sztuki Antoniego Czechowa - uważał go za mistrza współczesnego dramatu: Czechow jak nikt inny potrafi wybierać i przekazywać nastroje ludzkie, przeplatać je scenami branymi z życia, o zupełnie kontrastowym charakterze, przesypując je błyskami swego humoru. Robi to wszystko nie tylko jako artysta o subtelnym smaku, lecz i jak człowiek znający tajemnicę władzy nad sercami aktorów i widzów - napisał. Julia Wernio skupiła się na tym uniwersalnym wymiarze dramatopisarstwa Czechowa i opowiedziała historię o ludziach, którzy całe życie chcą czegoś innego niż dostają. Ich udręka czasami jest tak silna, że wybierają samobójczą śmierć. Dramat zaś rozgrywa się w letnim domu nad jeziorem, gdzie co roku przyjeżdża znana aktorka Irena Arkadina (Urszula Kowalska) - ze swym przyjacielem, sławnym pisarzem Borysem Trigorinem (Adam Ferency). Na stałe mieszka tam syn aktorki Konstanty Triplew (Grzegorz Jurkiewic