Piotr Cieplak i aktorzy Teatru Montownia dwa lata temu wystawili pastorałkę na Dworcu Centralnym w Warszawie, jednym z najobrzydliwszych miejsc w mieście - pisze Maria Poprzęcka w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.
Dworcowa pastorałka ["Historia o Narodzeniu Pana Jezusa na Dworcu Centralnym"] była niczym świąteczna impreza promocyjna w tanim supermarkecie prowadzona przez chałturzącego prezentera miotającego się z mikrofonem w niedbale narzuconym mikołajowym stroju. Sceną stała się przestrzeń wydzielona z wielkiej dworcowej hali. Dworzec pracował normalnie - działały kasy, megafony, bary, kioski. Przez halę przewijały się tłumy podróżnych, menele, ochroniarze, bezdomni, taksówkarze, policja. Z zawieszonych nad głowami ludzi telewizorów leciało to co zawsze. I było jak zawsze - hałaśliwie, smrodliwie, pospiesznie. W tym zagubieni Maryja z Józefem, z torbami jak "ruscy", w lichych watowanych kurtkach. Boże Narodzenie - tandetny reklamowy show? A jednak gdy Maryja skryła się, by urodzić wśród spiętrzonych kartonowych pudeł, górą powoli rozpostarto sklepienie z niebieskiej materii, zagrały Kormorany - zrobiło się pięknie i wzniośle. A gdy przez gwar stacyj