"Stara kobieta wysiaduje" w reż. Henryka Baranowskiego w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Stara Kobieta jest lekka. O niej i o innych, podobnych, Tadeusz Różewicz rzekł: "są mumiami/ świętych kotów". W Teatrze Ludowym, w wyreżyserowanym przez Henryka Baranowskiego przedstawieniu "Stara kobieta wysiaduje" Starą Kobietę gra Anna Polony. Nie waży więcej niż kot. Może mniej. Prawie nic. Tylko kostki i jasny, miękki futerał, inaczej zwany skórą. Cud, że przeciągi, co w tej knajpie dworcowej świszczą przy każdym otwarciu drzwi, nie unoszą jej za włosy wysoko, aż pod sufit ze stalowych bali koloru rydza. Stara Kobieta jest coraz lżejsza. Wie, że mija czas, schnie ciało, biologia maleje niczym ludzkie czaszki w miksturach łowców głów. W niknącej Starej Kobiecie Anny Polony tylko oczy mają wciąż ten sam ogrom. Są trzy, może cztery chwile, gdy oczy Starej Kobiety całe są pamięcią. O czym? O ciele ongiś parzącym? O dawnym rodzeniu? O kiedyś niezmierzonych mocach brzucha? O czasach, kiedy lędźwie noc w noc stawały się pępkiem świat