"Przed wschodem słońca" w reż. Marianne Wendt w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Elżbieta Gargała w Tygodniku Wałbrzyskim.
Wschodu nie było żadnego, zachodu zresztą też nie. W ogóle słońca nie było. A gdyby ktoś chciał światełko w tunelu, niech idzie może do elektrowni. Premiera "Przed wschodem słońca" Gerharta Hauptmanna zainaugurowała w czwartek, 22 października kolejny sezon artystyczny w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Może rzeczywiście Hauptmann był geniuszem (jak na Noblistę przystało), że w 1889 roku przewidział "pijaństwo, kurewstwo i degrengoladę", w jakich pływamy wytrwale. Spodziewałam się zupełnie czegoś odwrotnego. Tu muszę się przyznać publicznie, że nie znam oryginału (nie ja jedna). Ale według słów Marianne Wendt, reżyserki spektaklu, jakie wypowiedziała podczas konferencji prasowej, można było oczekiwać początków ery węgla, radości z jego odkrycia i nadziei z bogactwem związanych, marzeń, choćby ironicznie pokazanych. Dopiero potem zderzenia z czarną rzeczywistością. A tu początków nie było. Od razu hipermarkety i biedaszyby, w