Pod koniec swej genialnej powieści satyrycznej "Martwe dusze" Gogol pisze: ,,Na autora pada jeszcze oskarżenie ze strony tak zwanych patriotów którzy siedzą sobie spokojnie po kątach i zajmują się zupełnie postronnymi sprawami, ciułają sobie kapitaliki, budując sobie przyszłość na koszt innych; ale jak tylko zdarzy się coś w ich mniemaniu upokarzającego dla ojczyzny, ukaże się jakaś książka, w której powie się niekiedy gorzką prawdę - wybiegną ze wszystkich kątów jak pająki, które dostrzegły, że w pajęczynę zaplątała się mucha, i zaraz podniosą krzyk: "Czy godzi się to wynosić na światło dzienne, mówić o tym? Przecież wszystko, cokolwiek jest tu opisane - to nasze. Czy to dobrze? A co powiedzą cudzoziemcy? Czy to przyjemnie słyszeć złe zdanie o sobie?" W scenicznej adaptacji "Martwych dusz", pokazanej obecnie w warszawskim Teatrze Polskim, przerażający obraz carskiej Rosji dziewiętnastowiecznej znika, jest tylko r
Tytuł oryginalny
"Martwe dusze"
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 121