Czczenie otwarcia Muzeum Żydów Polskich operową przeróbką "Kupca weneckiego" Szekspira, a stulecia wybuchu pierwszej wojny światowej aż trzema baletami nieźle wygląda tylko na afiszu. Gorzej, gdy się nad tym zastanowić po obejrzeniu tego wszystkiego na scenie Opery Narodowej. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z tematem antysemickim, w drugim - z próbą wyrażenia językiem tańca okropności wojny. Tak jak źle brzmi belcanto po niemiecku, karykaturą są dramaty Wagnera śpiewane po rosyjsku, Requiem lub Stabat Mater po chińsku, tak równie kłopotliwe są próby tańczenia historii wojennych.
Tuż po wyzwoleniu znana przedwojenna bosonóżka Krystyna Terra dala w Krakowie afiszowany Wieczór Choreograficzny. Miody wówczas krytyk Stefan Kisielewski poszedł to zobaczyć w Teatrze Słowackiego, po czym napisał w prasie: "Utalentowana tancerka Krystyna Terra dała wczoraj dwugodzinny recital choreograficzny, w ramach którego odtańczyła całą drugą wojnę światową". Krzysztof Pastor twierdzi wprawdzie, że: "Balet to sztuka totalna. Można nim opowiedzieć wszystko". Otóż nie bardzo. Uczucia - owszem: Ja ciebie kocham, ty mnie nie chcesz, on nas nienawidzi, wpadliśmy w rozpacz, zrobiliście nam krzywdę, niech ich piekło pochłonie itd... Ale spróbujcie zatańczyć, że Antka kobity szwagra brat zabił nosidłami przy studni w niedzielne popołudnie teściową, dwie sąsiadki, organistę i zranił proboszcza. Można to zagrać w teatrze dramatycznym, zaśpiewać w operze lub musicalu, ale w balecie, bez tekstu z komentarzem, jest to niemożliwe. Taki tekst Rober