"Marylin i papież. Listy między niebem a piekłem" w reż. Marty Ogrodzińskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Ojcze Święty, nie wiem, czy mnie znasz. Cały świat mnie kocha, w każdym razie jego męska część. Ale czy Ty jesteś z tego świata? Dlatego chcę się krótko przedstawić: jestem nieszczęśliwą kobietą, w której mieszkają co najmniej dwie dusze i która nie jest przyzwyczajona do pisania listów. Mam nadzieję, że nagłówek nie jest całkiem od rzeczy. Przyznaję, że nie znam się na sprawach Kościoła katolickiego - tak rozpoczyna się spektakl "Marilyn i papież. Listy między niebem a piekłem" prezentowany w Teatrze Polonia. Identycznie też rozpoczyna się książka niemieckiej autorki, teolog z wykształcenia, żony pastora. Tylko że... No, właśnie. Tylko że Dorothea Kuehl-Martini w swojej książce napisanej w formie listów prezentuje dwie korespondujące ze sobą postaci: Marilyn Monroe i Papieża Jana XXIII. Mimo diametralnych różnic dzielących obie postaci autorka sytuuje je na płaszczyźnie, na której doszukuje się pewnych podobnych sytuacji w