EN

29.03.2000 Wersja do druku

Marlena Janda

Spektakl "Marlene", w wykonaniu głównie Krystyny Jandy, mogliśmy obejrzeć w Gdańsku dzięki Agencji "Kontakt"

Spektakl składa się z dwóch części. Pierwsza to sztuka Parna Gemsa "Marlene", druga - recital najsłynniejszych pieśni Marleny Dietrich. Obie zszywa Krystyna Janda, występując raz jako wcielenie Dietrich, drugi raz jako Janda śpiewająca przeboje Dietrich. Miejscami jest to fastryga. Zabrakło w części drugiej wyraźnego nawiązania do pierwszej, aby pokazać, że nieznośne, ględzące, stare, rozmemłane babsko z pretensjami widziane w garderobie to przeistoczony mocą sztuki anioł śpiewu - widziany ze sceny. Uważam, że w obu częściach Janda powinna grać Dietrich, nie zaś w drugiej części - siebie, adorującą boską Marlene (nawiasem: imię Marlena to skrót od Marksa-Lenina). Adresuję przytyk do reżysera przedstawienia - Magdy Umer. Ale Janda też coś przecież wie o grze! Co widać. W jej wykonaniu starzejąca się (a właściwie mocno już zaawansowana wiekiem) gwiazda, aranżująca sobie aplauz daleko przed przedstawieniem, kapryśna jakby była na samym

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Bałtycki - Gdańsk nr 75

Autor:

Tadeusz Skutnik

Data:

29.03.2000

Realizacje repertuarowe