Powiem szczerze: nie chciałem oglądać prób tego spektaklu. Pomyślałem, że na pewno będę się denerwował i jeszcze zdenerwuję artystów. A ponieważ wolę być niezdenerwowanym niż zdenerwowanym, odpuściłem sobie śledzenie przygotowań do wystawienia mojej książki "Gottland" w ostrawskim Teatrze Narodowym - pisze Mariusz Szczygieł w Gazecie Wyborczej - Katowice, dodatku Co Jest Grane.
Przyszedłem więc na gotowe, czyli na premierę. Najpierw zorientowałem się, że wykorzystali (na moje oko) tylko 30 proc. tekstu książki. A potem zorientowałem się, że to był świetny pomysł. Okazuje się, że książka była dla reżysera Jana Mikulaszka i scenarzysty Marka Pivovara inspiracją do zbudowania brawurowych scen. Zbiorowe sceny-metafory pokazują stan społeczeństwa czeskiego w XX wieku. Na początku spektaklu ktoś rzuca hasło: "Kto nie skacze, nie jest Czechem!" i zaczyna skakać, po czym nieśmiało skaczą inni, a potem już wszyscy. Kobiety z zakupami, inwalidzi o kulach, matki z dziećmi, panowie z teczkami. Wszyscy zapadają na jakiś wirus skakania. Żeby dostosować się do reszty, skaczą do upadłego. Milcząca większość? Nie, skacząca większość. Publiczność, gdy to widzi, najpierw się śmieje, a potem już tylko trzyma dłońmi za twarze, bo trudno o bardziej przykry widok. Nie znam prostszego i bardziej przejmującego obrazu ko