- Idealna sytuacja dla aktora to taka, gdy sam reżyseruje. Czyli to, co mam w głowie na temat marzeń teatralnych nie ma nic wspólnego z innymi ludźmi. Nie jestem aktorem, który oczekuje propozycji od reżyserów, a bardziej od samego siebie. Rozmowa z aktorem Teatru Narodowego w Warszawie.
Rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym, dla SHOW zrobił jednak wyjątek. Aktor mówi nam, jakim jest tatą, czy potrafi łączyć obowiązki zawodowe z domowymi i jakie prezenty kupuje żonie Dorocie. Niedawno przekroczył pan magiczną granicę: pięćdziesiątkę. Jakieś przemyślenia z tej okazji? - Kiepsko pamiętam. Nie widzę większej różnicy między 39 i pół a 41 i pół. W związku z tym pięćdziesiąt też właściwie nic nie znaczy. Oprócz tego, że trudno się pisy takiej okazji wyzbyć poczucia, że jest się już trochę po drugiej stronie liny, jak to mówią. Życie mężczyzny trwa średnio około siedemdziesięciu kilku lat, co, licząc statystycznie, oznaczałoby, że dwie trzecie już jest za mną. Oswoił się pan z przemijaniem? - Są różne dni. Dobre dni, złe lata - jak to się mówi (śmiech). Któregoś dnia rano wstaję, jestem spokojny i myślę: "Nic mnie nie ruszy mam to, co chcę, jestem w tym miejscu życia, w innym nie bę