- W "Orfeuszu w piekle" mamy do czynienia z materiałem żywiołowym, bardzo zabawnym. Myślę, że czasami potrzebujemy takiego prysznica ciepłej, gorącej wręcz mieszanki w postaci dobrego humoru i oczyszczającego śmiechu - mówi Maria Sartova, reżyserka operetki "Orfeusz w piekle" w Operze Bałtyckiej w Gdańsku, której premiera 12 kwietnia.
Łukasz Rudziński: Bardzo długo nie było operetki w Operze Bałtyckiej. Sięga pani po Offenbacha, króla operetki. Czego możemy oczekiwać po inscenizacji "Orfeusza w piekle"? Maria Sartova [na zdjęciu podczas próby]: Offenbach jest faktycznie królem operetki, ale operetki francuskiej. Zdecydowaliśmy się na ten właśnie tytuł z dwóch powodów. Jednym z nich jest trwający obecnie w Operze Bałtyckiej sezon francuski. Pamiętajmy jednak, że Offenbach w Polsce jest traktowany (podobnie jak w ogóle muzyka francuska) mało poważnie. Żyję od wielu lat we Francji, jestem tą muzyką przesiąknięta i uważam, że twórczość Offenbacha jest znakomita. Dlaczego akurat "Orfeusz w piekle"? Bo ta operetka zachowała wiele aktualnych motywów w libretcie, a przy tym zawiera tyle radości i wdzięku w muzyce, że wystawienie właśnie tego tytułu wydaje mi się świetnym pomysłem. To prawdziwy klejnocik - i muzycznie, i na poziomie libretta. Problemem wielu spektakli muz