Maria Sartova, znana polska sopranistka i reżyser, w operze przy Odeskiej w Białymstoku kończy prace nad wystawieniem operetki "Baron cygański". W Kurierze Porannym rozmowa Jerzego Doroszkiewicza.
Wszystko zaczęło się od śpiewu? - Szczerze? Od fortepianu i niebywałej miłości do teatru. W Częstochowie chodziłam z mamą na wszystkie przedstawienia teatralne chyba od czwartego roku życia. Marzyłam o karierze aktorki. Ale dobrze wychowana panienka musiała nauczyć się grać na fortepianie "Fur Elise"? - To było nawet więcej, bo skończyłam średnią szkołę muzyczną na fortepianie, (śmiech) Przy okazji okazało się, że mam głos. Mogłam połączyć zamiłowanie do teatru i śpiewu i zaczęłam się uczyć na poważnie. Jest Pani jedną z ostatnich uczennic profesor Ady Sari? - To było niedługo przed jej śmiercią. Jeździłam do niej do Warszawy jeszcze jako nastolatka. Dojeżdżałam co tydzień na lekcje, spałam u niej i całą sobotę i niedzielę dawała mi lekcje. Wieczorem wracałam do Częstochowy. Traktowała Panią po przyjacielsku? - Tak mi się wydaje. Później kontynuowała Pani studia w Mediolanie, to tam gdzie La Scala? - Byłam sta�