- Nie staję na barykadach, bo nie bardzo się do tego nadaję, co nie wyklucza klarownego komunikowania moich poglądów przez sztukę. Moja reakcja zawsze jest brutalnie jednoznaczna. To, co robię, ma dlatego moc, że robię to dla wszystkich ludzi. Mogą to wziąć i tego używać. Rozpiera mnie duma, kiedy widzę na demonstracjach transparenty, na których znajdują się wyimki z moich piosenek.
Jarek Szubrycht: Zatęskniłaś do aktorstwa? Maria Peszek: Nie. Zagrałaś Lolę w "Ninie" u Olgi Chajdas. - Chodziło o ideę, wsparcie filmu opowiadającego o mniejszości, która jest w naszej ojczyźnie w bardzo trudnej sytuacji. Zatem chodziło nie o sztukę, lecz o promocję ideologii LGBT? - Absolutnie tak. Podejrzewam, że film obejrzało środowisko plus sympatycy, więc co to za promocja? Nawracanie nawróconych. Co innego tęczowa opaska na koncercie finałowym Męskiego Grania. - Na Męskim Graniu miałam gości, czyli Trebuniów-Tutków, moja opaska w połączeniu z ich góralskimi strojami wywołała eksplozję znaczeń. Na wcześniejszej próbie otwartej w warszawskiej Café Kulturalna było łatwiej, bo przyszli ludzie myślący podobnie, ale w Żywcu mogło być różnie, bo przecież "górale nie lubią LGBT". A przyjęcie mieliśmy fantastyczne. Ciekawe, czy wszyscy wspominają ją równie dobrze. Trebunie-Tutki musieli wrócić do siebie na Podhale i ni