- To pełnowymiarowy spektakl, który ma swoją historię i precyzyjnie skonstruowane postaci. Ma też specyficzny, cudowny angielski humor - przed premierą "Upiora w kuchni" w Teatrze Kamienica w Warszawie mówi aktorka Maria Pakulnis w rozmowie z Jolantą Gajdą-Zadworną w tygodniku Sieci.
Nie mogę oderwać wzroku od pani stylizacji. Już jest pani w roli? Maria Pakulnis: To cudowne, że tak zadbano o wszystkie szczegóły tego spektaklu. Każdy element współtworzy jego klimat - i kostiumy, i charakteryzacja, i detale scenografii. Ten spektakl nie idzie na łatwiznę. "Upiór w kuchni", który zagościł w Teatrze Kamienica, to historia bardziej z dreszczykiem czy humorem? A może z podpiwnicznym drugim dnem? - Z każdą z tych opcji. Dużo intrygujących rzeczy kryje się w tym naszym uroczym pensjonacie. Myślę, że warto go zobaczyć. Zwłaszcza że to pełnowymiarowy spektakl, który ma swoją historię i precyzyjnie skonstruowane postaci. Ma też specyficzny, cudowny angielski humor. Czy "Upiór..." w Kamienicy to ukłon w stronę pamiętnej premiery Teatrze Sensacji "Kobra"? - Oczywiście, że tak. Pamiętam klimat tamtych telewizyjnych spektakli. I Irenę Kwiatkowską w pani roli? - Wcześniej Laurę Collins grała Zofia Mrozowska (była