- Po szkole z jednej strony byłam już silnym człowiekiem, gotowym do wejścia w zawód, a z drugiej - wymęczonym wrakiem. Skończyło się terapią - z Marią Dębską, aktorką Teatru Polskiego w Warszawie, rozmawia Maja Staniszewska w magazynie Wysokie Obcasy.
Maja Staniszewska: Gdy wpisałam cię w Google'a, wyskakiwało najpierw "Marcin Bosak i piękna aktorka", "odważny dekolt Marii Dębskiej". Grasz od sześciu lat w teatrze, telewizji, kinie, a występujesz jako "Marcin Bosak i"... Maria Dębska: - Nie poradzę nic na to, choć ostatnio to ja zabierałam Marcina jako osobę towarzyszącą na festiwale, na których pokazywano moje filmy. Zawsze chętnie potowarzyszę Marcinowi, ale pewnie będzie tak, że jak będę miała dużo pracy, to będą pisać, że on nic nie robi, że w naszym związku jest kryzys, że o niego nie dbam. A jak on będzie miał więcej pracy, to znów się zacznie, że się na nim promuję. Albo jestem nudna, albo skandalistka. Albo mam za duży dekolt, albo się ubrałam zbyt zachowawczo. I tak to się kręci. Takie wymyślone newsy się sprzedają. Szkoda, że kiedy reżyserzy wpisują aktora w Google'a, to jako pierwsze wyskakują właśnie takie rzeczy - że komuś majtki wyszły. Gdyby jeszcze autorzy tyc