Od tego właściwie powinienem zacząć opis marcowego grania, czyli rzecz o reakcji polskiego teatru na 50 rocznicę Marca 1968. To przecież "Dziady" Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym dały temu wszystkiemu początek.
Ale to tylko taki skrót myślowy, bo tak naprawdę zaczęło się znacznie wcześniej - od stopniowego kruszenia się polityki odwilżowej, którą przyniósł ze sobą Władysław Gomułka w październiku 1956 roku, i poczucia, że polityka grzęźnie na jałowym biegu. Tadeusz Różewicz nazwał to zja-wisko przenikliwie "naszą małą stabilizacją", a termin mała stabilizacja przechwyciła socjologia, tak określając lata 60. pod rządami Gomułki. To było oczywiście określenie ironiczne, jak głęboko ironiczny był tytuł dramatu Różewicza, ukazującego niebezpieczny rozpad więzi społecznych, narastanie postaw egoistycznych, konsumpcyjnych, obojętności na krzywdę i czającego się za tym wszystkim immoralizmu. Janusz Majcherek i Tomasz Mościcki, autorzy książki "Kryptonim Dziady", wydanej właśnie w półwiecze premiery "Dziadów" Dejmka, na wstępie tego pasjonującego thrillera teatralno-politycznego - jak najsłuszniej w świecie - ukazują kontekst społeczn