"Marat/sade" pod opieką pedagogiczną Krystiana Lupy w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, scena 2010. Pisze Waldemar Wasztyl w "Didaskaliach-Gazecie Teatralnej".
"Wskutek nieostrożności dopuszczono do utworzenia w zakładzie teatru, pod pretekstem umożliwienia chorym wystawiania komedii, nie zastanawiając się wcale nad niebezpiecznym wpływem, jaki hałaśliwe przygotowania muszą mieć na ich imaginację. [...] Nie potrzebuję, jak sądzę, przekonywać Waszej Ekscelencji o skandalu, który wywołują podobne wydarzenia, i przedstawiać związanych z tym wszelkiego rodzaju niebezpieczeństw. Gdyby szczegóły te przeniknęły do wiadomości powszechnej, jakież pojęcie miano by o zakładzie, w którym toleruje się podobne nadużycia? Jakżeż można pogodzić z nimi stronę moralną leczenia chorób umysłowych?"1 Tymi słowy, doktor Royer-Collard życzliwie informował policję o bezecnych, jego zdaniem, praktykach "domu zdrowia" w Charenton pod Paryżem. Dziś już nikt nie kwestionuje terapeutycznych możliwości dramy. Jednakże autor owego donosu przynajmniej po części miał rację: teatr de Sade'a był przedsięwzięciem pode