EN

27.04.2024, 09:49 Wersja do druku

„Manon” Viktoriji Miskunaite oczarowała publiczność

„Manon” Julesa Masseneta z Litewskiego Narodowego Teatru Opery i Baletu w Wilnie na XXX Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Anita Nowak.

fot. Martynas Aleksa/mat. organizatora

Trzeci wieczór XXX Bydgoskiego Festiwalu Operowego podarował  bydgoskim melomanom dzieło niezwykłej urody. Inscenizacja opery Julesa Masseneta „Manon” przywieziona do Bydgoszczy przez Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu w Wilnie to pod każdym względem arcydzieło.

Postaci tej opery, ich emocje i działania są jakby utkane  z niezwykłej muzyki francuskiego kompozytora; muzyką są tu za sprawą dyrygenckiej pałeczki Ricardasa Sumila prowokowane też zdarzenia.

Stworzone na podstawie  powieści Antoine- Francois’a Prevosta przez Henri Meilhaca i Philippe Gille’a libretto aż kipi od emocjonujących wydarzeń. Młodziutka bohaterka, Manon  rozdarta pomiędzy płomienną miłość w skromnym pokoiku do Kawalera Des Grieux a zapewniające jej luksusowe przygody życie u boku starszego kochanka Guillota Morfontaine z niezwykłą siłą doświadcza wzlotów i upadków wynikających z zagubienia przy dokonywaniu wyborów. Silnie sprzężonym z sugestiami kompozytora doznaniom niezrównana Viktorija Miskunaite wspaniałym, mocnym, sięgającym bardzo wysokich rejestrów sopranem, doskonale daje wyraz aktualnym w danej chwili emocjom swojej bohaterki. Tak porywającego urodą i mocą sopranu dawno nie słyszałam na żywo.

fot. Martynas Aleksa/mat. organizatora

Podobnie rzecz się ma z głębokim i donośnym, choć  momentami niemal aksamitnym tenorem Mickaela Spadacciniego, włoskiego śpiewaka wcielającego się tu w postać Kawalera Des Grieux. Ciekawym tenorem zachwyca też Mindaugas Jankauskas  w roli Guillot Morfontaine czyli kochanka czarującej Manon. Pięknie brzmi też bas Hrabiego Des Grieux ciekawie emitowany przez Liudasa Norvaisasa i głębokie barytony Eugenijusa Chrebtovasa jako kuzyna Manon Lescauta i Jonasa Skalauskasa  w roli  Pana De Bretigny. Cudownie układa się też na muzycznym podkładzie unoszącym się z orkiestronu chór perfekcyjnie przygotowany przez Ceslovasa Radziunasa sytuowany m.in. na elementach uniwersalnej i delikatnej scenografii  Vincenta Lemaire. Oprawa tego spektaklu od czasu do czasu delikatnie, w interesujący, symboliczny sposób uzupełniana rekwizytami,  idealnie przystaje do każdej sceny, do każdego miejsca akcji.

Reżyser a zarazem projektant kostiumów Vincent Boussard jest tu jednocześnie twórcą bardzo malowniczych większych i mniejszych scen grupowych, które uwiecznione na płótnie czy kliszy w ramach, mogłyby służyć jako  ozdoby niejednego wnętrza. Nawet, kiedy dwie osoby prowadzą z sobą dialog na pustej scenie, dzięki ich usytuowaniu i oświetleniu przez Levasa Kleinasa, nie widać otaczającej je pustki.

Ta inscenizacja przygotowana w koprodukcji LNTOB, San Francisco Opera i Israeli Opera nie tylko porwała festiwalową publiczność do stojących braw na zakończenie, ale nierzadko wywoływała też gromkie oklaski w trakcie trwania spektaklu.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak

Wątki tematyczne