Zamiast układania list "top ten" i "must see" - ćwiczenia z pamięci. Powspominajmy. Bez nostalgii, wybiórczo i tendencyjnie. Teatralne podsumowanie roku 2012 - pisze Joanna Wichowska w Krytyce Politycznej.
Jacek Głomb zainaugurował rok 2012 "teatralnym manifestem kontrrewolucyjnym", postulując "teatr opowieści uniwersalnych, bliskich każdemu człowiekowi", teatr, który "nie wstydzi się emocji", taki, który umożliwia "identyfikowanie się z historią". W manifeście i towarzyszącej mu medialnej wymianie zdań z adwersarzami dyrektor legnickiej sceny dyskredytował teatr "który odrzuca i uznaje za banał historie z początkiem, środkiem i końcem, posiadające bohatera i uchwytny rozumowo sens", teatr "dekompozycji, kolaży, performansów, jaj". Już dwa miesiące później barykady rozstawione przez Głomba (i wiele innych, budowanych latami) spektakularnie runęły - ludzie teatru z różnych (choć nie wszystkich) obozów zwarli szyki, protestując przeciw nieodpowiedzialnej, niekompetentnej polityce kulturalnej zmierzającej prostą drogą do pełnej komercjalizacji polskich scen. Kroplą, która przelała czarę, był pomysł Marszałka Województwa Dolnośląskieg