Zespół ten sam, a jakby inny teatr przyjechał do Katowic. Do galopu wziął Maciej Wojtyszko aktorów, kazał im śpiewać i tańczyć, oraz - porządnie mówić tekst i zrobił naprawdę świetne przedstawienie "Dam i huzarów". Nafaszerowane jego piosenkami (z muzyką Jerzego Derfla), niemal zamienione w musical (ale nie amerykański), budzić będzie może sprzeciw zwolenników tradycyjnego Fredry, ale w swoim nowym, bardzo widowiskowym kształcie jest porywające i zrobione ze znajomością rzeczy. Zaborcze damy (Murzyńska, Stokowska, Wiśniewska, Wróblewska, Swiecówna, Chechelska) trochę lepsze są od zramolałych huzarów (Krawczyk, Słowik, Przybył, Michalski, Kańtoch, Bauman) ale wiadomo jak to jest ze starokawalerstwem, kiedy zostawi je się w demobilu na całkowitym luzie. Owacyjnymi oklaskami nagradzano poszczególne sceny, a na premierowej widowni nie było gdzie szpilki wetknąć. Gratulujemy!
Tytuł oryginalny
Manewry fredrowskie
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Śląska nr 19