EN

6.06.2004 Wersja do druku

Manekiny w upiornym tańcu

"Opera kozła" w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Wiesław Stanowski w Przeglądzie.

Janusz Wiśniewski wraca do teatralnej formy, tyle że wraca powoli. Jego najnowsza premiera "Opera kozła" przypomina wprawdzie olśniewające spektakle lat 80., ale świeci tylko światłem odbitym. Na scenie jak zwykle tłum marionetek - od pobożnego Żyda po boksera wagi ciężkiej. Wszyscy tłoczą się na parkiecie w upiornym tańcu. Padają ze zmęczenia, schodzą ze sceny i znów pojawiają się, by recytować poetyckie teksty o własnym znużeniu ziemskim bytowaniem. Nie mamy wątpliwości - ten blisko półtoragodzinny taniec to metafora ludzkiego losu. Podparta obficie recytowaną ze sceny klasyką literatury - od proroka Jeremiasza przez Dantego po Puszkina. Wzniosłe strofy poetyckie toczą się w rytm morderczego tańca do muzyki Jerzego Satanowskiego. Ale gdzieś już tę inscenizację widzieliśmy. Ano tak - za podstawę "Opery kozła" Wiśniewski obrał wydaną w 1935 r. powieść amerykańskiego pisarza Horace'a McCoya "Czyż nie dobija się koni?", będącą kanw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr z odzysku

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 23

Autor:

Wiesław Stanowski

Data:

06.06.2004

Realizacje repertuarowe