"Triumf woli" to świetna rozrywka dla wielu, jednak jej efekt jest efemeryczny. Rozbłyska jest fajerwerk i równie szybko nie pozostawia po sobie śladu - o spektaklu autorstwa Pawła Demirskiego w reż. Moniki Strzępki ze Starego Teatru w Krakowie na na XXIII Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Pisze Piotr Ziółkowski z Nowej Siły Krytycznej.
Marazm, zrezygnowanie, pogarda, hejt, tumiwisizm, apatia. Zbitka słów, przy której od samego czytania można stracić chęci do jakichkolwiek działań. Niezbyt dobry początek dla recenzji. Amerykańscy naukowcy, niestrudzeni badacze wszystkiego, z pewnością potwierdzą tezę, że sposób przekazu wpływa na odbiór komunikatu. Skoro więc negatywne wiadomości kształtują nasz świat w ciemnych barwach, czemu siłą woli nie zmienić komunikatów na pozytywne, tak żeby na nowo zobaczyć go przez różowe okulary? Eksperymentu podejmują się w najnowszym spektaklu, "Triumfie woli", Paweł Demirski i Monika Strzępka, produkcji Starego Teatru w Krakowie. Duet znany z mrocznych realizacji, po których weltschmerz należało jak najszybciej zatopić w teatralnej knajpie, dokonuje zwrotu artystycznego przekazu. Odtąd obowiązującą linią jest uśmiech, wylewna radość i hiperoptymizm. Diagnoza jaką stawia Demirski wydaje się prawidłowa. W życiu społecznym doszliśmy do