"Białe baloniki" w reż. Piotra Ratajczaka w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Artur D. Liskowacki w Kurierze Szczecińskim.
Dom jakich wiele, rodzina jak tyle innych. Piotruś jest sam. Ojciec odszedł, "szuka siebie" w podróży przez życie z inną kobietą. Matka pogrążona w depresji. Ale chłopiec się nie poddaje. Próbuje zaopiekować się matką, odzyskać ojca. Na razie ma tylko listy od niego (pisane przez siebie?) i jego... skarpetę: swój fetysz, maskotkę, przyjaciela. Wyrusza na wyprawę, która ma uratować ojca gubiącego się coraz bardziej w swej podróży. Trafia na wyspę, gdzie panuje wielka Mamma. Maszyna szczęścia, którą kieruje szalony Baloniarz z posłuszną mu armią dzieciaków. Ich zadaniem jest ratowanie smutnych dzieci uginających się pod ciężarem zabawek oraz zajęć dodatkowych - które mają je rozwijać i sprawiać im frajdę - ale okaleczonych i samotnych, bo pozbawionych miłości rodziców. Armia Mammy to właśnie takie dzieci, zmienione tu w pozbawione pamięci lalki, produkty wyobraźni ukształtowanej przez kulturę masową. Piotruś ma się stać jednym