Spektakl na Scenie na Piekarach im dłużej grany, tym jest lepszy. Ostatnie sobotnie przedstawienie widzowie nagrodzili owacją na stojąco. I chyba po raz pierwszy cały zespół ośmiu aktorek spotkał się po spektaklu z widzami. Artystki opowiadały, jak powstawała sztuka, mówiły o osobistych przeżyciach z nim związanych - pisze Zygmunt Mułek w Panoramie Legnickiej.
- Scenariusz tego spektaklu powstał na podstawie rozmów, jakie aktorki przeprowadziły na początku tego roku z mieszkańcami miasta. Ludzie się otwierali - wspominała Anita Poddębniak. Świadczy to, że chcą mówić, opowiadać o sobie. Przychodziły na te spotkania kobiety, które nie miały z kim pogadać. Wyjawiały swoje tajemnice. - Jedna z pań opowiedziała mi taką historie swojego życia, że oniemiałam - mówiła Ewa Galusińska. - Zrezygnowałam z użycia jej w spektaklu. Bywały też zabawne historie. Starszy pan przysiadł się do stolika jednej z aktorek. Powiedział, że opowie ciekawą historię, ale pod warunkiem, że aktorka pójdzie z nim na kawę. Było ciekawie, ale nie zostało to ujęte w scenariuszu, bo pan zabronił nagrywać swojej opowieści. - Mamy spisanych tyle rozmów, że zastanawiam się, czy nie wydać ich w formie pisanej - pochwaliła się Joanna Gonschorek. - Każda z nich to różne widzenie świata. W "Mamatangu" jedna ściana