- Doszłam do wniosku, że myślenie plastyczne, teatr, pisanie, praca w zespole spotykają się w pewnym punkcie: jest nim zawód reżysera. W Akademii Teatralnej trafiłam na wspaniałych ludzi. Ziściły się moje marzenia o studiach, podczas których robi się niesamowite rzeczy, a jednocześnie pije piwo i dyskutuje - mówi reżyserka MARTA OGRODZIŃSKA.
SUKCES: W Teatrze Polskim w Warszawie reżyserowała pani sztukę "Dolscy z o.o.". Co powstały w 1906 roku dramat Gabrieli Zapolskiej może powiedzieć współczesnemu widzowi? Marta Ogrodzińska: W czasach, kiedy mamy za sobą rewolucję seksualną, kwestie obyczajowe dramatu Zapolskiej nie są już tak aktualne. Dlatego w mojej wizji nacisk kładę nie na kwestię moralności, a odpowiedzialności. Reżyserując spektakl, chciałam się skupić na sferze emocjonalnej i materialnej. Bo to pieniądz w domu Dulskich wypiera uczucia. Zastanawiałam się, co by było, gdyby Dulską zagrała aktorka wyjątkowa, kobieta z klasą, zupełnie inna od tej ubranej w brudny szlafrok. Dlatego główną rolę powierzyłam Grażynie Barszczewskiej. Postacie córek powstały u Zapolskiej z myślą o nieuświadomionych nastoletnich dziewczynkach. Dziś to wygląda inaczej, dlatego skromna Mela jest zagubioną, znerwicowaną dziewczyną. Pani debiutem reżyserskim był w 2004 monodram z Ewą Kaspr