Z aktorkami Teatru im Jaracza w Olsztynie: IRENĄ TELESZ, od 40 lat na scenie i MILENĄ GAUER, na scenie od 3 miesięcy, rozmawia Agnieszka Tołoczko z Gazety Olsztyńskiej.
Irena Telesz [na zdjęciu], od 40 lat na scenie Została Pani aktorką, bo... - Ta najpiękniejszy zawód na świecie! W jednym życiu można mieć parę życiorysów. Być i królową, i służącą, i biedną, i bogatą, i dobrą, i złą. W życiu tak się nie da. Pamięta Pani swój pierwszy występ na scenie? - Tego nie da się zapomnieć! Ani opisać! To można chyba porównać tylko do momentu, w którym rodzi się dziecko. Bo wtedy spełnia się marzenie całego życia. Pierwszą swoją rolę grałam jeszcze jako adeptka w Gdańsku. To była Kirke w "Odysei" Homera. Pani wymarzona rola. - Zdecydowanie Raniewska w .[Wiśniowym sadzie" Czechowa]. Niestety, już jej nie zagram, musiałabym być młodsza... Ale za to zagrałam Olgę w "Trzech siostrach" Czechowa. Też cudna. Która rola nigdy się Pani nie znudzi? - Mag w "Królowej Piękności z Leenane". Takich ról jest zresztą więcej, ale tę polubiłam najbardziej. A jakiej roli nie zagra Pani za �