Choleryk, ale trochę przytłumiony. Wierny Krakowowi i wąsom. Filglarz, ale tylko poza sceną. JACEK STRAMA, aktor, producent i szef Teatru Ludowego, właśnie świętował 40 lat pracy artystycznej.
Tuż po imprezie z jubilatem rozmawiała Katarzyna Kachel Pan nie goli wąsów? - Rzadko. Raz, pamiętam, zgoliłem do roli kapitana Zdzisława Pacaka i kiedy wróciłem do domu, moja trzyletnia córka obraziła się i nie chciała mnie w ogóle znać. Nie kusi Pana? - Trochę tak, bo wąsy w sumie są teraz trochę obciachowe, ale mam zakaz od żony i córki. Muszę go uszanować. Tak więc chodzę w nich, i trudno. A lata mijają... - Nawet nie wiem kiedy. 40 lat pracy artystycznej to gorszy jubileusz dla mężczyzny niż świętowanie 40. urodzin? - Wie pani, nie świętowałem, bo w Krakowie jest jednak większa tendencja do obchodzenia imienin. Oczywiście miałem osiemnastkę, ale potem długo, długo nic i wreszcie "pięćdziesiątkę". Bolało? - Nawet nie bardzo. I chociaż jubileusze powinny być dobrym momentem do podsumowań, nie robię tego. Nie robię, bo po prostu nie mam takiej potrzeby. Co tu dużo mówić, jest to kawał czasu - i tyle. Niekiedy ty