- Kiedyś od pewnego reżysera usłyszałem: "Po co się wysilasz? Ty masz tylko stać i ładnie wyglądać". Bardzo dużo o tym myślałem. Przecież nie na tym polega mój zawód - nie jestem modelem, lecz aktorem. Za każdym razem inaczej podchodzę do powierzonej mi roli - mówi MATEUSZ DAMIĘCKI, aktor Teatru Współczesnego w Warszawie.
Przyznaje, że wychował się za kulisami teatru. Zamiast do szkoły jeździł z ojcem na plan filmowy. Nam Mateusz Damięcki opowiada o życiu w aktorskim klanie i sile, jaką czerpie z rodziny. Claudia Mam przed oczami taką scenę: jest 1987 rok. Dziennik Telewizyjny, w którym występuje twój tata. Na jego kolanach siedzicie Ty i Twoja siostra Matylda. Ojciec opowiada o aktorstwie, a Ty - już wtedy - masz w oczach ten błysk. M.D.: Pamiętam tamta chwilę. Matylda miała 2 lata, a ja 6. Moja siostra już wtedy wiedziała o życiu o wiele więcej niż ja (śmiech). Claudia Minęło 26 lat. Dziś mam przed sobą dojrzałego człowieka, rozchwytywanego aktora, zakochanego mężczyznę. Dużo grasz i to - co najlepsze dla aktora - różne role. Na scenie jesteś Greyem, Onieginem, w serialu "Na dobre i na złe" lekarzem, a w "Samej słodyczy" wrażliwym fryzjerem Osą. M.D.: Kiedyś od pewnego reżysera usłyszałem: "Po co się wysilasz? Ty masz tylko stać i ładnie wygląda�