Mam dwa wrażenia. Pierwsze, że przedstawienie jest zrobione sumiennie. Z szacunkiem dla tekstu, bez widocznych skreśleń, opuszczeń, przestawień. Z poczuciem uładzonego smaku, gustu i stylu. Może nawet z elegancją. Sprawia wrażenie klarownego i dobrze wyważonego. Z solidną, "nie dobieraną" scenografią. Nieźle zagrane przez cały zespół. Drugie wrażenie jest mniej korzystne. Reżyser potraktował tekst Mrożka jako sztukę "ponadczasową", co w praktyce sprowadziło się do zobrazowania mechanizmu dość stereotypowych przemian pokoleniowych, obyczajowych, społecznych, systemowych, dokonujących się "zawsze i wszędzie" w wykonaniu stereotypowych postaci. Sztuka pozbawiona została typowo rodzimego kontekstu, który decydował w czasie pierwszych realizacji o atrakcyjności, żywotności i randze utworu. Realizatorzy nie potrafili znaleźć dziś na tyle interesujących motywacji wewnątrz tekstu, a także i zewnętrznych odniesień, by w pełni uzasadnić sens swego
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 1