"Leon i Matylda" Andrzeja Sadowskiego w reżyserii autora w Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej Białystok.
Ona prosi o czułość i chwilę uwagi. On w ogóle jej nie zauważa. Ona się przymila, w końcu rzuca obelgami. On traktuje ją prymitywnie i cynicznie. 90 minut toksycznej relacji, podlanych surrealistycznych sosem - proponuje niekonwencjonalna para. "Leon i Matylda" w Teatrze Dramatycznym. To specyficzny spektakl. Miesza porządki, miesza gatunki i nastroje. Naturalistyczne brutalne sceny kotłują się pospołu z bajkowymi. Groteskowy, miejscami zabawny klimat ustępuje miejsca atmosferze jakby wprost z egzystencjalnego horroru (bo takim w sumie staje się scena upokarzania jednej osoby przez drugą; chciałoby się odwrócić oczy albo powiedzieć coś do słuchu tej drugiej). Ale za chwilę ta pierwsza przejmuje pałeczkę i historia, którą widz układa sobie w głowie, znów nieoczekiwanie zmienia kształt. Emocjonalny i gatunkowy przekładaniec pokazuje kolejne warstwy. A teatrzyk odgrywany przez dwójkę nienawidzących się, ale i potrzebujących się desperacko ludz