Jest ich czwórka, dwie pary ludzi, w których uczucie nie tyle się wypaliło, co gdzieś schowało, ukryło wśród najzwyklejszych, codziennych spraw albo spraw wymyślonych, wydumanych niczym najbardziej wyrafinowane seksualne perwersje, które już dawno nie sprawiają przyjemności. Bo obydwa małżeństwa w sztuce Larsa Norena zatytułowanej "Demony", którą wyreżyserował na scenie Miniatura Teatru im. J. Słowackiego Piotr Kruszczyński, sq zupełnie różne, choć tak naprawdę boli je to samo. Najgorsze są kłótnie, a może te nie przewidziane pauzy, które zdarzają się w potoku raniących obie strony słów, kiedy to zabrakło już racjonalnych argumentów, a bezsilność sprawia, że chce się tylko wyć. Doznają tego uczucia Katarzyna i Frank - piękni i młodzi, mający wszystko, co potrzebne do szczęścia. Akcja spektaklu dzieje się właśnie w ich modnie urządzonym mieszkaniu, pośród zwiewnych jak firanki ścian i współczesnych mebli. Scenograf Marek Bra
Tytuł oryginalny
Małżeńskie demony
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska + Echo Krakowa nr 133