"Mąż i żona" Aleksandra Fredry to jedna z niewielu sztuk o dwu odmiennych zakończeniach. Zręcznie skonstruowana intryga prowadząca do zdemaskowania... czworokąta, kończy się raz pesymistycznie (kochanka Justysia zostaje oddana do klasztoru) lub optymistycznie. - Który wariant Pan wybrał? - pytamy reżysera przedstawienia w Teatrze Małym - dyr. Jerzego Krasowskiego tuż przed premierą (4 bm). - Zdecydowałem się na pierwszy, gdyż historycy literatury są zgodni, że jest to wersja napisana przez Fredrę (drugi był dopisany prawdopodobnie przez jego syna, pół wieku później). Poza tym wersja, którą wybrałem jest zgodna z duchem utworu, realiami epoki a także prawdopodobieństwem psychologicznym. "Mąż i żona" to zarazem najciekawsza z komedii Fredry z najwcześniejszego okresu jego twórczości przesycona jadowitą ironią i odwagą obserwacji. I ze względu na temat zdrady małżeńskiej... ciągle aktualna. W "Mężu i żonie" występują: Krystyna Kró
Tytuł oryginalny
Małżeńska zdrada
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski