DOPRAWDY, drogi Orfeuszu, w mitologii to było znacznie prostsze... Parę przeszkód - a potem od razu łódź milczącego Charona - i już byłeś w Hadesie, trzymając w ramionach stęsknioną Eurydykę. Mówisz: przeszkody były poważne? Nawet straszne? Powiadasz, żeś musiał wydobywać z czarodziejskiego instrumentu najpiękniejsze tony, nim dzieła dokonałeś? Wybacz, ale śmieszysz mnie, miły grajku. Twoje ogniem ziejące, potwory, wielogłowe hydry, piekielne rzeki - czymże one są wobec potęgi ukrytej w białości urzędowego papierka. A jeszcze z podpisem. Z pieczęcią! Oto mój bohaterze, heroizm godny naszych czasów: nie w wielkim porywie, lecz stopniowo i na codzień przedzierać się przez zapory obitych skórą drzwi, szturmować barykady biurek i uchodzić z cennym trofeum zaświadczenia lub zezwolenia! Oto place naszych bojów - chłodnawe korytarze, zaciszne sekretariaty i wytworne poczekalnie! Hojny gest budowniczego, pomnego n
Tytuł oryginalny
Mały Orfeusz w wielkim biurze świata
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 87