Nie umiemy robić interesów - ostrzegał 150 lat temu hrabia Fredro. Polacy nie posłuchali No i mamy Łatkę lat 90. Dla Boya bohater "Dożywocia" był typem balzakowskim. Dla Jana Kotta tuż po wojnie - szmuglerem i waluciarzem. A dla nas Prosper Łatka, prowincjonalny lichwiarz, jest biznesmenem z awansu. Takim, który kapitał gromadzi na przekrętach, a kiedy wszystko zainwestuje w jeden interes przegrywa. Bo Polacy nie umieją robić interesów. Interes w "Dożywociu" jest prosty. Łatka za długi staje się posiadaczem dożywocia, czyli dożywotniej renty pewnego hulaki, nazwiskiem Birbancki, który dnie i noce spędza na pijaństwach i grze w karty. Słusznie przewidując, że w tym stylu życie jego inwestycji nie potrwa długo, Łatka postanawia sprzedać dożywocie innemu lichwiarzowi - Twardoszowi, z pięcioprocentowym zyskiem. Ale sterroryzowany przez Birbanckiego, grożącego samobójstwem, Łatka godzi się pół długu umorzyć, a spłatę resz
Tytuł oryginalny
Mały człowiek do małych interesów
Źródło:
Materiał nadesłany
gazeta Wyborcza nr 253