"1984" George'a Orwella w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze MP [Marcin Pieszczyk] w tygodniku Wprost.
W inscenizacji powieści Orwella - we wszelkich rankingach uznanej za jedną z najważniejszych w XX-wiecznym kanonie - łatwo było popaść w kabaretowy komentarz do aktualnej polityki (są tylko dwa niewinne prztyczki) albo do stanu współczesnych mediów (nie, nie ma tu reality show z "Wielkim Bratem" na czele). Jest za to prawdziwy strach w oczach Winstona (świetny Arkadiusz Brykalski), jego cierpienie podczas elektrowstrząsów. Ci, którzy piszą biografie nowych herosów, szybko znikają, bo świadkowie tworzenia nowej historii nie mają prawa żyć. A przepisać można nie tylko przeszłość, ale i teraźniejszość, wmawiając ludziom, że żyją w najwspanialszym ze światów. Wydaje się niemożliwe? Tak też pewnie myślał sam autor, co oglądamy w scenie, gdy jest wywiadowany przez dziennikarkę - oboje z epoki na długo przed rokiem 1984.0 tym, że to nie tylko literatura, dziś wiemy doskonale. Podobnie jak o tym, że jesteśmy w teatrze, więc reżyserka nie musia�