"Borys Godunow" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Olgierd Pisarenko w Ruchu Muzycznym.
Niecałe dwa i pół roku temu we wrocławskiej Hali Stulecia można było oglądać Borysa Godunowa w inscenizacji Jurija Aleksandrowa, dyrektora Opery Sankt Petersburskiej - przedstawienie w gigantycznej skali, pełne podtekstów historycznych i aluzji do współczesności, po szekspirowsku łączące tragizm z komizmem. Miało wiele zalet i jedną wadę: w żaden sposób nie dałoby się przenieść na macierzystą scenę Opery Wrocławskiej. Teraz Wrocław ma nowego Borysa, dopasowanego do gabarytów sceny przy Świdnickiej i całkiem inaczej pomyślanego, którego z poprzednim łączy tylko wersja Rimskiego-Korsakowa i udział niektórych wykonawców, na czele ze sprawującą kierownictwo muzyczne Ewą Michnik. Ponoć "w świecie" grywa się ostatnio częściej wersję oryginalną, która ma tę niewątpliwą zaletę, że słuchając jej obcujemy z brzmieniem autentycznym, nie zaś "ugrzecznionym" przez Rimskiego-Korsakowa - wybitnego eksperta w kwestiach instrumentacji, ale też