Czy gdyby John Malkovich mieszkał w Warszawie, to wpadałby do Le Madame? - Nie mieszkam, a wpadam - odpowiada aktor, który wczoraj [30 marca] zagościł w klubie - pisze Anna Krężlewicz w Życiu Warszawy.
Popularny amerykański aktor wspiera zagrożony eksmisją klub. Malkovich wziął udział w konferencji, którą w związku z niepewną sytuacją Le Madame zwołali szefowie lokalu. Aktora przyprowadził Jacek Szumlas, szef firmy dystrybucyjnej Solopan, która właśnie wprowadza na polskie ekrany najnowszy film z Malkovichem "Być jak Stanley Kubrick". Brońcie się, dacie radę - Miejsca takie jak Le Madame są ważne, bo na świecie jest wystarczająco dużo komercji - mówił John Malkovich. Aktor słyszał o kłopotach Le Madame. Dotarły do niego też wieści o nieprzychylności urzędników, którzy stosują rozmaite kruczki prawne, by raz na zawsze zamknąć niepokorny klub. Le Madame jest ich solą w oku, bo nie dość, że związane jest ze środowiskami lewicującymi, to w dodatku promuje kulturę offową, nonkonformistyczną. - Mam nadzieję, że uda wam się obronić lokal i utrzymać go w takiej formie, w jakiej działa on dziś. Le Madame to bastion wolno�