O zarządzaniu kulturą w Polsce pisze w felietonie dla e-teatru Malina Prześluga.
Gdybym dbała o zęby tak skutecznie, jak urzędnicy dbają o rozwój kultury w niektórych miastach, to: Zaczęłabym od wyboru stosownych narzędzi. Szczoteczka - na nią zeszłyby dwa, może trzy miesiące, bo istotny jest nie tylko rodzaj włosia, ale i kolor, faktura plastiku, gumka do czyszczenia języka, miejsce pochodzenia z Chin i czy w uchwycie zatopione są takie malutkie gwiazdeczki. Przy wyborze pasty czasu upłynęłoby drugie tyle, plus miesiąc testingu smakowego na przypadkowych przechodniach. Następnie zajęłabym się wyborem miejsca. Powinno być odpowiednio oświetlone i przewiewne, z dużym zapleczem operacyjnym, wilgotnością powietrza i dostępem do bieżącej wody. Zakładam, że w ciągu roku udałoby mi się znaleźć lokal zastępczy, dzięki czemu mogłabym poświęcić kolejne dwa na poszukiwanie tego właściwego, zwracając szczególną uwagę na kafelki. Zanim doszłoby do wielkiego otwarcia (ust), przegłosowałabym sposób głosowania na głosowa