Postanowiłem tym razem nie pisać recenzji. Nie tylko z przyczyny lenistwa, które jest cnotą gentlemana, zwłaszcza o tej porze roku. Na moją decyzję wpłynął niejaki Woody Allen, którego nowy film "Manhattan" musiałem oglądać na pokazie prasowym, przed pójściem do Ogniska na rewię "Uśmiech za uśmiech". Ten Allen, to podobno geniusz kinowego komizmu, po prostu "późne wnuczę" Chaplina. Sam pisze swoje teksty, sam reżyseruje, sam gra samego siebie mówiąc przez cały czas, przeważnie też do siebie i o sobie. Veni, vidi, Morpheus vincit. Obudziło mnie pochrapywanie sąsiada, krytyka filmowego jednego z największych londyńskich dzienników. I nawet nic do wypicia potem nie dali. Na naszych polskich ZASP-ach zupełnie inaczej. Nikt tu nie silił się na nowość ani oryginalność. Po prostu dawni dobrzy znajomi chcieli zobaczyć dawną wierną publiczność. A ona ich. Nie będę więc pisał recenzji. Zamiast tego chcę podziękować wszystkim razem i każd
Tytuł oryginalny
MALICZ & CO. LTD.
Źródło:
Materiał nadesłany